Nikodem Rozbicki i Paweł Kurkowski zaznaczają, że nie dźwiganie ciężkiego plecaka i przemierzanie dzikich terenów Afryki, ale znalezienie transportu i noclegu sprawiało im największą trudność. Zdarzało się więc, że pozostawali w tyle za innymi uczestnikami programu i później musieli nadrabiać te straty, wkładając dużo więcej wysiłku w ten wyścig.
– Program „Afryka Express” był dla nas ogromną przygodą. Staraliśmy się być twardzi i nie narzekać, ale mimo wszystko przychodziły takie momenty bezradności, kiedy średnio mieliśmy wpływ na bieg wydarzeń – mówi agencji Newseria Nikodem Rozbicki.
Nikodem Rozbicki i Paweł Kurkowski zgodnie przyznają, że o ile w miarę radzili sobie z poszczególnymi, często bardzo wymagającymi zadaniami przygotowanymi przez producentów formatu, o tyle z uzyskaniem pomocy ze strony tubylców było już dużo trudniej.
– Jak mijała kolejna godzina, a my dalej staliśmy w szczerym polu i nie mogliśmy złapać żadnego stopa, no to rzeczywiście to były na swój sposób trudne momenty. A jeszcze trudniejsze, jak raz na jakiś czas widzieliśmy inne pary, którym już się udało znaleźć transport. Zdarzało nam się też szukać parę godzin noclegu. Mieliśmy taką sytuację w pięknej miejscowości, że chyba do 28 domów zapukaliśmy – mówi Nikodem Rozbicki.
– Cały ten wyścig składa się z mniejszych czy większych wyzwań i trudno byłoby teraz zrobić listę trzech największych. W kamerze nie widać upływu czasu, a czasem ten czas, który poświęcaliśmy na szukanie chaty, był gigantyczny – mówi Paweł Kurkowski.
Zadania nie ułatwiały kamery i obecność ekipy realizującej program. Tubylcy nie potrafili zrozumieć, dlaczego ktoś z takim zapleczem prosi ich o pomoc, a do tego jest to nagrywane.
– Zazwyczaj było to traktowane uśmiechem, ale zdarzały się też momenty, że ktoś delikatnie ocierał się o lekką agresję, że „Nie róbcie sobie z nas jaj”, „Co to ma znaczyć?”, „Wyłączcie te kamery” i tak dalej. Wszystko miało swoje plusy i minusy, mogliśmy biec z plecakami, być spoceni i brudni i nam to nie przeszkadzało, ale były momenty, kiedy rzeczywiście musieliśmy urzec tych, którzy mają nam pomóc, a mieliśmy słabe karty – mówi Nikodem Rozbicki.
Uczestnicy programu podkreślają, że na miejscu musieli się zmierzyć z trudnymi warunkami, różnicami kulturowymi, barierą językową, ograniczonym budżetem, własnymi słabościami i limitem wytrzymałości.
– Trudy i znoje to jest element naszego życia i myślę, że właśnie w tej takiej szkatułkowej opowieści, w tym formacie właśnie też się to przejawia. Ale nawet te ciężkie chwile już się dobrze zaczyna wspominać – dodaje Nikodem Rozbicki.
„Afryka Express” można oglądać na antenie TVN-u w soboty o godz. 19:45. Jako pierwsi z programu odpadli Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz.