Data publikacji: 2014-09-29
Oryginalny tytuÅ‚ wiadomoÅ›ci prasowej: Ewa Gogolewska-DomagaÅ‚a – optymistka z wyboru
Kategoria: Styl życia, LIFESTYLE
Przez wiele lat występowała jako piosenkarka. Los sprawił jednak, że ona, zawsze w biegu, w końcu musiała przestawić się na osiadły styl życia. Tyle że bezczynność nie jest dla niej, dlatego ostatnio dwukrotnie się przeprowadziła, a pasję muzyczną zamieniła na literacką.

Ewa Gogolewska-Domagała, bo o niej mowa, urodziła się w Lublinie, jako córka dwojga studentów. Po ukończeniu studiów rodzice zostali skierowani do pracy w Sanoku. Małej Ewie bieszczadzki klimat bardzo odpowiadał, szczególnie że działając w harcerstwie mogła ukierunkować swoją energię na ciekawe rzeczy. Zanim jednak stała się wzorową harcerką, potrafiącą celnie rzucać nożem w dowolnie wybrany cel, zaczęła się jej przygoda z muzyką.
– Jako czterolatka zostaÅ‚am doprowadzona do ogniska muzycznego, gdzie Bardzo Stara Pani (takÄ… mi siÄ™ wtedy wydawaÅ‚a) orzekÅ‚a, że to dziecko ma absolutny sÅ‚uch i ona bÄ™dzie je uczyć gry na fortepianie – wspomina po latach Ewa Gogolewska-DomagaÅ‚a. – Pani coÅ› tam zagraÅ‚a, ja powtórzyÅ‚am od razu, bo bardzo szybko siÄ™ uczyÅ‚am.
Bycie „cudownym dzieckiem†nie było jednak ani łatwe, ani przyjemne. Mała Ewa z jednej strony była bardzo obciążana ćwiczeniami, a z drugiej, pani z ogniska bardzo wolno wprowadzała do programu nowe elementy, przez co trudno było zdobyć nowe umiejętności. Lekcje stawały się coraz nudniejsze i coraz mniej rozwijające. Zamieniła je na taniec.
Drugie podejście
Muzyka ponownie przypomniaÅ‚a o sobie dopiero w wieku szkolnym. MajÄ…c trzynaÅ›cie lat, podczas jednej z akademii Ewa zaÅ›piewaÅ‚a „O mnie siÄ™ nie martwâ€. To byÅ‚ jej pierwszy publiczny wystÄ™p i od tego tak naprawdÄ™ wszystko siÄ™ zaczęło.
– Pewnie, że pamiÄ™tam! ByÅ‚am w szóstej klasie i najwiÄ™kszym marzeniem byÅ‚o dla mnie choć raz zaÅ›piewać z „BÅ‚yskamiâ€. To byÅ‚ bardzo dobry zespół, na koncerty przybywaÅ‚y tÅ‚umy, tylko ciężko byÅ‚o dosÅ‚yszeć wokal, bo mikrofony do najlepszych nie należaÅ‚y – Å›mieje siÄ™ pani Ewa. – PropozycjÄ™ od „BÅ‚ysków†dostaÅ‚am bardzo szybko. Nie staÅ‚oby siÄ™ tak, gdyby nie ten szkolny wystÄ™p. Potem byÅ‚y nagrody w Zielonej Górze, w Jeleniej górze i w PrzemyÅ›lu.
Już wtedy Ewa wiedziaÅ‚a, co chce robić w życiu. NiedÅ‚ugo później los siÄ™ do niej uÅ›miechnÄ…Å‚ ponownie. Rodzice dostali pracÄ™ w Krakowie, a ona, 16-letnia dziewczyna o rozczochranych blond wÅ‚osach, nie mogÅ‚a marzyć o lepszym miejscu, by realizować swoje artystyczne marzenia. Wkrótce po przeprowadzce, choć w wielkim mieÅ›cie czuÅ‚a siÄ™ jeszcze niepewnie, wybraÅ‚a siÄ™ do MÅ‚odzieżowego Domu Kultury z pytaniem, czy dziaÅ‚a tu jakiÅ› zespół mÅ‚odzieżowy. Portierka potwierdziÅ‚a, że owszem, powiedziaÅ‚a, w jakie dni ma próby, obiecaÅ‚a także przekazać instruktorowi, że taka osóbka przyjdzie na spotkanie zespoÅ‚u. Niestety, zaczęło siÄ™ od nieporozumienia.Â
– Na próbÄ™ przyszÅ‚am uÅ›miechniÄ™ta i uprzejma, ale przywitaÅ‚o mnie milczenie. Po chwili odezwaÅ‚ siÄ™ pan instruktor. WygÅ‚osiÅ‚ przemówienie, że tu jest instytucja kulturalna dla porzÄ…dnych ludzi i takie osoby jak ja nie majÄ… do niej wstÄ™pu. Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, o co mu chodzi, poczuÅ‚am siÄ™ zeszmacona, odwróciÅ‚am siÄ™ i wybiegÅ‚am. Na Plantach dopadÅ‚ mnie jeden z mÅ‚odych muzyków, ponieważ panowie wyjaÅ›nili już sobie sprawÄ™ i okazaÅ‚o siÄ™, że ja „to nie ta!â€, na którÄ… instruktor zamierzaÅ‚ nakrzyczeć. Szkoda, że panowie nie wyjaÅ›nili tego wczeÅ›niej – opowiada pani Ewa.
Wówczas jeszcze dała się namówić i wróciła do ośrodka. Zaśpiewała, spodobało się. I choć instruktor przepraszał, na kolejnych próbach Ewa już się nie pojawiła.
Do trzech razy sztuka
Ponownie weszÅ‚a na scenÄ™ majÄ…c już męża i maÅ‚e dziecko. Tym razem poszÅ‚o Å‚atwo – mÅ‚oda Ewa bardzo szybko odnalazÅ‚a siÄ™ w Å›rodowisku studentów i wkrótce zdobyÅ‚a popularność jako utalentowana wokalistka. Wzięła udziaÅ‚ w Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie w 1975 roku, podczas którego otrzymaÅ‚a nagrodÄ™ rektorów dwóch uczelni. To wtedy zostaÅ‚a naprawdÄ™ dostrzeżona i doceniona. Â
– Po festiwalu dostaÅ‚am kilka propozycji, wystÄ™powaÅ‚am na wiÄ™kszych koncertach w Krakowie i poza nim, nawet pewien pan z Estrady zaoferowaÅ‚ mi pracÄ™ w programie artystycznym w nocnym lokalu, ale na drugi dzieÅ„ po zÅ‚ożeniu tej propozycji zmarÅ‚ – mówi pani Ewa.
Mniej wiÄ™cej w tym czasie mÅ‚oda Ewa „wsiÄ…kÅ‚a w artystyczny ruch studenckiâ€.
– NajwiÄ™cej wspaniaÅ‚ych osób z caÅ‚ej Polski poznaÅ‚am na Festiwalu Akademickim MÅ‚odzieży Akademickiej (FAMA), co do dziÅ› procentuje. Później nawiÄ…zaÅ‚am współpracÄ™ z Teatrem Akademii Medycznej (TAM), z którym kilkakrotnie wyjeżdżaÅ‚am za granicÄ™. A potem już Å›piewaÅ‚am piÄ™kne piosenki Zbyszka Książka z jego zespoÅ‚em i byÅ‚a to sytuacja dosyć komfortowa, ponieważ dostawaÅ‚am piosenki pisane „pode mnieâ€. WystÄ™powaliÅ›my w Polsce. CaÅ‚ej – podkreÅ›la.
Podróżowanie po Polsce i po świecie obfitowało w przygody. Np. na Węgrzech celnicy okazali się na tyle złośliwi, że wszystkim chłopakom z teatru TAM kazali zgolić wąsy i brody, aby upodobnili się do swoich zdjęć paszportowych. I nie pomogły tłumaczenia, że to artyści, że muszą mieć zarost do przedstawienia. Pani Ewa występowała także (gościnnie) z teatrem KTO, a trochę później zaczęła wyjeżdżać na kontrakty zagraniczne, w celu umilania muzyką pobytu gościom luksusowych hoteli i kurortów. Podróże te dawały możliwość odwiedzenia wielu egzotycznych krajów, takich jak Tunezja czy Jordania, choć same koncerty nie miały zbyt spektakularnej oprawy – odbywały się przede wszystkim w kawiarniach hotelowych. W jednym z hoteli pani Ewa spotkała nawet króla Jordanii, co zresztą opisała później w powieści Blondie$.
W przerwach między kontraktami, a także później, po zakończeniu zagranicznych wojaży, pani Ewa występowała w Krakowie, śpiewając głównie z zespołami jazzowymi, choć i na weselach zdarzało jej się wystąpić. A ponieważ lubiła podejmować ryzyko, robiła też wiele innych ciekawych rzeczy. Próbowała założyć artystyczną knajpkę (niestety właściciel lokalu wypowiedział umowę najmu zaraz po jego otwarciu), a także wystąpiła w teleturnieju „Milionerzy†(doszła do pytania za 64 tys. zł). W końcu jednak nadszedł taki czas, kiedy trzeba było dorosnąć – dzieci dorosły wcześniej i zaczęły samodzielne życie w Warszawie – i zrezygnować z aktywnego trybu życia.
Z Krakowa nad morze
– W pewnym momencie życia zostaÅ‚am nowÄ… mamÄ… mojego niepeÅ‚nosprawnego brata. Przez dÅ‚ugie lata uczÄ™szczaÅ‚ na Warsztaty Terapii ZajÄ™ciowej na osiedlu Szklane Domy, gdzie przygrywaÅ‚am dzieciakom do zabaw tanecznych. Roman, zwany przeze mnie Bratkiem, przez jakiÅ› jeszcze czas braÅ‚ udziaÅ‚ w zajÄ™ciach Å›wietlicowych. CzÄ™sto jednak chorowaÅ‚. KiedyÅ› straciÅ‚ przytomność i od tego czasu zaczÄ…Å‚ żyć w swoim matriksie, coraz bardziej i coraz szybciej nieprzystajÄ…cym do naszego. Åšwietlica odpadÅ‚a i nic już nas w Krakowie nie trzymaÅ‚o – opowiada pani Ewa.
Mniej więcej w tym samym czasie u pani Ewy zdiagnozowano raka. Uratowało ją to, że poważnie potraktowała zaproszenie na mammografię, jakie otrzymała z przychodni. Dzięki tym profilaktycznym badaniom chorobę wykryto na wczesnym etapie, a raka udało się usunąć, zanim doszło do przerzutów. Coraz trudniejsza opieka nad bratem, choroba – wszystko to sprawiło, że pani Ewa coraz częściej poddawała się stresowi. Wtedy właśnie postanowiła zebrać swoje wspomnienia z zagranicznych wyjazdów i przedstawić je w formie zabawnej powieści. Można powiedzieć, że był to rodzaj terapii – rozśmieszając samą siebie, dochodziła do zdrowia. Przy okazji napisała wciągającą historię, która bardzo spodobała się czytelnikom. Tak bardzo, że „Blondie$†– powieść nikomu nieznanej debiutantki – wybrana została przecz czytelników portalu Granice.pl najlepszą książką obyczajową 2010 roku!
Ale literacki debiut to nie jedyna ważna zmiana w życiu. Pani Ewa zaczęła coraz częściej myśleć o morzu. O tym, że jej najprzyjemniejsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z rodzinnym wyjazdem nad Bałtyk. I o tym, że choć widziała w życiu kilka mórz, żadnego nie pokochała tak bardzo, jak tego polskiego. Gdy zdała sobie z tego sprawę, jeszcze raz postanowiła zawalczyć o swoje marzenia. Sprzedała mieszkanie, które posiadała w Krakowie, a za uzyskane ze sprzedaży pieniądze kupiła i wyremontowała lokum na drugim końcu Polski. Na początku 2013 roku przeprowadziła się na Hel.
I tym razem pojawiły się problemy. Lokalizacja nie była zbyt dobra dla kogoś, kto zajmował się osobą niepełnosprawną. To jednak także dało się rozwiązać. Jeszcze w tym samym roku pani Ewa i jej brat Roman przeprowadzili się ponownie, tym razem już niedaleko, do Pucka.
– ZamieszkaliÅ›my na staÅ‚ym lÄ…dzie, w miasteczku z cudownym ryneczkiem. W mieÅ›cie z lekarzami, szpitalem i sklepami, co w naszym przypadku byÅ‚o bardzo ważne. A do tego nad samym morzem! – cieszy siÄ™ Pani Ewa.
A jest z czego, bo w koÅ„cu dopięła swego. SpeÅ‚niÅ‚a marzenie o mieszkaniu nad morzem, wydaÅ‚a też swojÄ… drugÄ… książkÄ™ – latem ukazaÅ‚y siÄ™ „Rudeâ€, powieść, której akcja rozgrywa siÄ™ w Polsce, Belgii, RFN i Tunezji. Teraz pracuje nad „SycylijkÄ… i MafiÄ… ChrzanowskÄ…â€, którÄ… zamierza ukoÅ„czyć jeszcze w tym roku.
Pani Ewa jest żywym dowodem na to, że nawet wtedy, gdy życie staje siÄ™ momentami bardzo trudne, warto walczyć o swoje marzenia i realizować pasje. BÄ™dÄ…c na emeryturze, wciąż można próbować nowych rzeczy, a pod wzglÄ™dem aktywnoÅ›ci być wzorem nie tylko dla swoich rówieÅ›ników, ale także dla wielu mÅ‚odych.Â
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #Styl życia #LIFESTYLE