Choc Karol Strasburger jest kojarzony z sucharami z „Familiady”, to na co dzien prezenter nie jest typem zartownisia, kt?ry sypie dowcipami z rekawa, kiedy tylko nadarzy sie ku temu okazja. Czesto jednak zdarza sie tak, ze osoby spotkane na ulicy czy w sklepie zaczepiaja go i o to prosza albo tez same dziela sie z nim swoimi ulubionymi kawalami.
Prowadzacy „Familiade” jest niekwestionowanym kr?lem dowcip?w w polskiej telewizji. Sa widzowie, kt?rzy ogladaja teleturniej nie tyle po to, by kibicowac zmaganiom zawodnik?w, ile po to, by uslyszec kolejny suchar. Legendarne zarty z programu robia furore w sieci, a ci, kt?rzy spotykaja Karola Strasburgera, wykorzystuja kazda sytuacje, by uslyszec je na zywo.
– Ostatnio zamawialem taks?wke i pan, kt?ry odbieral m?j telefon, przyjal zam?wienie, a na koncu: A moze jakas anegdotke pan mi opowie na do widzenia? Wtedy m?wie: Wie pan, to nie ta okazja. Takie sytuacje zdarzaja mi sie dosc czesto na ulicy, kiedy wchodze do sklepu, czasami tez nawet ludzie podchodza do mnie i m?wia: Mam dla pana dowcip i sami mi opowiadaja r?zne rzeczy z nadzieja, ze je gdzies powiem potem w telewizji. A nadzieja jest niestety plocha w tym wypadku, poniewaz przewaznie te dowcipy nie nadaja sie do telewizji – m?wi agencji Newseria Karol Strasburger.
Prezenter telewizyjny przyznaje, ze czesc widz?w ma takie mylne wyobrazenie, ze on rzuca dowcipami jak z rekawa i kazda okazje wykorzystuje do tego, by zablysnac. Prywatnie nie jest on jednak typem zartownisia. Nie lubi sie tez wysuwac w towarzystwie na pierwszy plan.
– To wbrew pozorom jest bardzo delikatny temat, bo m?wienie dowcip?w wcale nie jest takie latwe. Wymaga duzego wyczucia, poniewaz mamy ludzi, kt?rzy zameczaja innych swoimi dowcipami, kt?re generalnie nikogo nie interesuja i nie sa smieszne. Im sie wydaje, ze sa wtedy w oczku zainteresowania w calym towarzystwie, a tak prywatnie to nie maja nic do powiedzenia, nikt ich nie slucha i czesto wcale nie jest nikomu do smiechu, bo sa ludzie, kt?rzy w og?le nie potrafia opowiadac dowcip?w. Staram sie to robic delikatnie, z wyczuciem, zeby tego nie bylo za duzo – m?wi Karol Strasburger.
Prezenter tlumaczy, ze dowcipy opowiadane na poczatku „Familiady” maja za zadanie nieco rozluznic uczestnik?w, a jednoczesnie urozmaicic program. Nigdy nie staral sie policzyc, ile zart?w juz zaprezentowal. Nie zdradza tez, na jakiej podstawie dokonuje ich wyboru. Nie ma jednak nic przeciwko temu, ze jest nazywany „kr?lem suchar?w".